Panie, nie ma oprócz Ciebie boga, co ma pieczę nad wszystkim, abyś miał dowodzić, że nie osądziłeś niesprawiedliwie.
Twoja bowiem moc jest podstawą Twej sprawiedliwości, wszechwładza Twa sprawia, że wszystko oszczędzasz. Moc swą przejawiasz wobec tych, co nie wierzą w pełnię Twej potęgi, i karzesz zuchwalstwo tych, co ją znają. Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz.
Nauczyłeś lud swój tym postępowaniem, że sprawiedliwy powinien miłować ludzi. I wlałeś synom swym wielką nadzieję, że po występkach dajesz nawrócenie.
(Mdr 12, 13. 16-19)
Jaki obraz Boga nosił w swoim sercu autor tych słów? To fragment Księgi Mądrości, najmłodszej z ksiąg Starego Testamentu. Nieznany nam pisarz, Żyd, żyjący najprawdopodobniej w I w. przed Chr. w zhellenizowanej diasporze w Aleksandrii, w Egipcie, rozważa tajemnicę Bożej mądrości. Pisze w języku greckim (dlatego Księgi Mądrości nie znajdziemy w dzisiejszym kanonie Biblii hebrajskiej), zwracając się do swych rodaków, zauroczonych grecką kulturą i religią, chwiejących się często w wierze i w wierności tradycji przodków. Pisze w sposób, który mógł fascynować jemu współczesnych, także tych, którym obca była religijna tradycja Żydów. Jest Księga Mądrości w pewnym sensie tekstem „misyjnym”. Unikając hermetycznego języka żydowskiej teologii, a wykorzystując wiele pojęć zaczerpniętych z filozofii, psychologii, a nawet obcych religii, autor opowiada o Bogu jedynym i prawdziwym, ukazując Jego majestat i piękno. Liczy niewątpliwie na to, że jego myślą zainteresują się także ci, którzy nie należą do wyznawców Boga Izraela. Kluczowym słowem, od którego zresztą wzięła się nazwa księgi, jest greckie „sofia” – mądrość. „Mądrość Salomona” – tak dosłownie brzmi tytuł księgi, choć powołanie się na wielkiego króla jest zdecydowanie zabiegiem „pijarowym” autora, mającym zwrócić uwagę czytelników na powstałe dzieło.
Jednak mądrość, którą wysławia natchniony autor, różni się od tej, o której spekulowali greccy filozofowie. Boża mądrość jest uosobiona, jest bardziej „kimś”, niż „czymś”. „Jest bowiem tchnieniem potęgi Boga, przejrzystym strumieniem chwały Wszechmogącego (…). Jest odbiciem blasku wiecznego światła, nieskazitelnym zwierciadłem Bożego działania, obrazem Jego dobroci. Chociaż jest jedna, ma moc nieograniczoną…” – czytamy w Księdze Mądrości. W tajemniczy sposób jest zjednoczona ze Stwórcą: żyje w szczególnej bliskości z Nim, zasiada na tronie z Bogiem, rządzi wszechświatem. Trudno oprzeć się wrażeniu, że biblijny autor utożsamia wręcz działanie Mądrości (tu już należy użyć wielkiej litery) z działaniem samego Stwórcy…
To w takim właśnie kontekście padają słowa, które słyszymy w niedzielnej liturgii. O Bogu wszechwładnym i pełnym mocy, który jednak „ma pieczę nad wszystkim” i „wszystko oszczędza”. Sprzeciwia się pysze i zuchwalstwu, dając grzesznikom nadzieję nawrócenia. Bo uczy swym postępowaniem, że „sprawiedliwy powinien miłować ludzi”.
W ten sposób słowa Księgi Mądrości stały się przygotowaniem na przyjście Syna Bożego, Logosu – Mądrości wcielonej, Tego, który światu przyniósł Boże zbawienie.