.
„Panie, dawaj nam zawsze tego chleba” – natarczywie prosili Jezusa, odnajdując Go po długich poszukiwaniach na przeciwległym brzegu jeziora. Wciąż jeszcze byli syci, rozpamiętując ucztę jaką zgotował im poprzedniego dnia, rozdzielając – wydawało się, że bez końca – pięć jęczmiennych chlebów i dwie ryby pomiędzy tysiące głodnych. Później patrzyli oniemiali na dwanaście koszy, wypełnionych resztkami pozostałymi po niezwykłym posiłku. Niedługo potem, zaskoczeni nagłym zniknięciem Jezusa, zaczęli Go szukać. Czemu tak szybko się od nich oddalił? Mieli przecież wobec Niego takie ważne plany…
Warto zachować w pamięci tę scenę. Obraz Jezusa odchodzącego od ludzi, mających dla Niego „propozycję nie do odrzucenia”. Ewangelia mówi wprost: „Zamierzali przyjść i porwać Go, aby Go uczynić królem”. Pokusa wykorzystania Boga, zawładnięcia Nim, jest taka stara, jak stary jest świat. Nieraz ukrywa się za specyficznym rodzajem pobożności, przywdziewa szatę dewocji… Czy może być przecież coś bardziej wzniosłego i pobożnego, niż obwołanie Jezusa królem? Niech więc przyjmie z ludzkich rąk ofiarowaną Mu władzę, a potem – korzystając ze swej boskiej mocy – sprawuje ją, spełniając pragnienia ludzi i błogosławiąc wypełnieniu ich planów. Nawet modlitwa może ukrywać w sobie tak subtelnie zawoalowaną pokusę. Gdy jednak odnajdą Jezusa następnego dnia, w synagodze w Kafarnaum usłyszą słowa, które ich wzburzą i zgorszą. Zaraz potem odejdą od Jezusa zawiedzeni.
Pan Jezus swym spojrzeniem sięga poza horyzont czasu. Wie, że tym, którzy Go szukają, zależy często na zrealizowaniu własnych koncepcji bardziej, niż na zrozumieniu Jego słów i poznaniu Bożej prawdy. Szukamy Go przecież, przyznajmy, bo – jak ludzie z Ewangelii – „najedliśmy się chleba do syta” i liczymy na więcej. Albo dopiero pragniemy, by nas nasycił, rozwiązał problemy, zapewnił zdrowie, zabrał troski, zabezpieczał życie nasze i naszych bliskich. On zaś, choć pozwala nam sycić nasz „doczesny głód” – tak jak wtedy, gdy nad jeziorem przemawiał do tłumów – pragnie rozbudzić w nas pragnienie innego pokarmu. Takiego, który nie ulega zniszczeniu, ale „przetrwa na życie wieczne”. To właśnie te dwa słowa: „życie” i „wieczność” nieustannie powracają w eucharystycznej katechezie Jezusa. Inspirują, by wraz Nim spojrzeć z fascynacją poza horyzont doczesności. By dać Mu się poprowadzić drogą „wykonywania dzieł Boga”, wierząc, że On jest posłany przez Ojca. I przyjąć z Jego ręki tajemniczy pokarm, który zapowiedział – chleb z nieba, chleb dający życie. Tylko On – Syn Człowieczy – „na którym Ojciec wycisnął swą pieczęć”, może nam go ofiarować.